Czas prewencji



Z wyrażeniem kontent zetknęłam się w trakcie krótkiego pobytu na studiach dziennikarskich na Wydziale Nauk Społecznych (WNS). To nie jest żaden kontent, powtarzał w kółko jeden
z praktyków, z którymi mieliśmy zajęcia. Praktyka można było odróżnić od wykładowców tzw. teorii już na pierwszy rzut oka. Ten nie musiał wcale się przedstawiać, kiedy wszedł energicznym krokiem w sportowym obuwiu do niewielkiej sali, ubrany w dres i rozciągnięty sweter. Sprawiał wrażenie kogoś, kto nieustannie uczestniczy w jakimś bliżej nieokreślonym ferworze. Zadawał wiele pytań i oczekiwał natychmiastowej reakcji. W chwilach, gdy te pytania napotykały na opór - milczenie, siadał okrakiem na krześle i uśmiechał się. W chwilę podrywał się i pytał: To nic nie myślicie? Sam również sobie odpowiadał, prowadził długie monologi. Przyjmował różne pozycje
i dreptał w miejscu. Na jego zajęciach istotne było natychmiastowe wyprodukowanie kontentu, szybka reakcja napisana na kolanie. Coś prostego i błyskotliwego. Szczególną aprobatą darzył te, które zahaczały o tematy gospodarki surowcami energetycznymi i sportu, tj. piłki nożnej.
W kontekście dziennikarstwa informacyjnego i wywiadu często poruszaliśmy temat różnicy w podejściu piarowca (public relations) a dziennikarza. Odniosłam wrażenie, że był to dla Praktyka wyjątkowo niewygodny temat, temat, który należy jakoś obejść, względnie jak się da - dookoła. Nic w tym zresztą dziwnego, biorąc pod uwagę, że oto na sali niemal połowa młodych ludzi już zatrudniała się gdzieś dorywczo w dziale PR.  Różnica między dobrą prasą, a posiadaniem dobrej prasy; nowe strategie w dobie internetu, w czasie, gdy dużym korporacjom nie uchodzi nie przyznanie się do winy. Piarowiec robi dobrą prasę, natomiast dziennikarz… Dziennikarz robi kontent. Treść o dalekim zasięgu, z wbudowaną masową oglądalnością, a co za tym idzie: opłacalnością. Różnice w definiowaniu kontentu, a robieniu dobrej prasy zacierały się z każdym kolejnym spotkaniem.

Czym zajmuje się reporter? To było coś czego zupełnie się nie spodziewałam, a jednak pod wpływem tego zagadnienia Praktyk jakby zgasł. Odpowiadał spode łba, niechętnie. Mówił, że praca reportera jest trudna i nie dla każdego. Prawie oczekiwał byśmy powiedzieli mu wprost: nigdy się tego nie podejmę, to nie dla mnie. Zapytałam kilku swoich kolegów z roku, którzy już publikowali teksty na różnych platformach, co o tym myślą. Czy zauważyli tę zmianę? Usłyszałam wtedy następujące zdanie: Usłyszała TO od swojej teściowej i zamarła [zobacz więcej] Musisz zdecydować czy chcesz robić dobrze dla siebie, czy dla innych. Nie ma innego rozwiązania.
Niektórym wydarzeniom próbujemy usilnie nadać sens, nie godząc się na brak celowości. Długo zastanawiałam się nad wykreowaniem fikcyjnego świata, świata alternatywnego, w którym mogłabym zakodować sens obecnych wydarzeń, jednak dzisiaj pomyślałam, że jest to zupełnie niepotrzebne.  Co mnie do tego skłoniło? Spacer z psem, jedna z nielicznych dozwolonych aktywności zewnętrznych w ostatnim czasie. Myślę, że nie jestem wyobcowana w poczuciu uczestnictwa w dwóch równoległych rzeczywistościach. Z jednej strony uderza mnie fala codziennego kontentu medialnego. Budzę się i czytam o kolejnych restrykcjach, o nowej liczbie zakażonych, nowych metodach zapobiegawczych, badaniach, wykroczeniach. Warszawiak uciekł ze szpitala z korona wirusem. Powód ucieczki rozkłada na łopatki [zobacz] Z drugiej, oglądam groźne Zewnętrze, spaceruję i prowadzę długie rozmowy, staram się odbić od cyfrowej ściany. #zostańwdomu Co takiego zobaczyłam w trakcie spaceru?

Weszła do domu i oniemiała, gdy ujrzała TO… [ZOBACZ WIĘCEJ]

Przeważnie przemieszczam się po swojej miejscowości piaszczystymi wałami nasypowymi, które pozostały po rozebranych liniach kolejowych. To bardzo praktyczny ciąg komunikacyjny, którym można dotrzeć niemal do każdego obranego miejsca w Siemianowicach Śląskich, jak również do miejscowości znajdujących się w sąsiedztwie. Perspektywa z tego punktu jest taka, że stoi się dosłownie ponad aglomeracją, równocześnie będąc nieco osłoniętym przez drzewa, idealna pozycja podpatrywacza. Te drogi są zazwyczaj uczęszczane przez osoby spacerujące z psami, biegaczy i amatorów picia różnych trunków na wolnym powietrzu. Na dniach stały się szczególnie popularne, nawet w tych częściach, w których wcześniej nie zdarzało mi się nikogo spotkać.
Tego dnia to moje drugie podejście do sklepu, każdorazowo po wydaniu kolejnych restrykcji  obleganych w sposób niemal uniemożliwiający zrobienie zakupów. Długie kolejki to jedno, nie przeszkadzałyby mi, jednak atmosfera zawsze jest napięta, emanuje nieżyczliwością
i podejrzeniami. Tym razem znowu wracam z niczym, ale nie przejmuję się. Pogoda jest piękna,
a ja jestem przyzwyczajona do minimalistycznego obchodzenia się z żywnością. Podziwiam naturę i człowieka, który być może bardzo niechętnie, ale powoli musi przyznać, że jest jej integralną częścią. Nie słucham już muzyki, bo odkąd nastała Sytuacja w mieście pojawiły się głosy ptaków, których wcześniej nie znałam. U podnóża wału zauważam kobietę, która siedzi, jak mniemam, na całym swoim majątku i je bułkę.

Korona wirus na Śląsku. Ile osób zarażonych i gdzie? [ZOBACZ]

Cały majątek zawiera się w: dziecięcym plecaku, torbie podróżnej, różowej kołdrze puchowej.
Tą bezdomną mijam praktycznie codziennie. Ma charakterystyczną bulwiastą twarz, napuchniętą
i rdzawo czerwoną, głowa przypomina tykwę, której ktoś dla żartu ubrał żółtą czapkę,  oczu prawie nie widać. Zza garaży wyłania się facet, tanecznym krokiem, względnie pijany. W jednej ręce trzyma butelkę, w drugiej cegłówkę. Krzyczy do mnie. Jaki to wspaniały budulec! Tańczy, a za publiczność ma mnie, moją sukę i Tykwę. Po drugiej stronie garaży, na ulicy, rozciąga się długa kolejka ludzi przebranych w różne wynalazki ochronne. W słońcu połyskują worki foliowe założone na dłonie; niesforne na wietrze. Ot, taki widoczek, ale pomyślałam, że siedząc
w mieszkaniu, jeszcze kilka tygodni temu, nie wpadłabym na taki. Pozostaje patrzeć.

Bezdomni odbędą kwarantanny domowe [zobacz galerię]

Widoczki, które codziennie zdarza mi się oglądać uwikłane są jeszcze przecież w odgórną narrację. Urządzenia nadają, nadają komunikat o wielkiej narodowej kwarantannie, izolacji jako odpowiedzialności, dynamicznej sytuacji, środkach zamienionych na przeciwśrodki i działaniach na przeciwdziałania. Równolegle w komunikacji miejskiej odbywa się największy festiwal tzw. gry w gorące krzesła; kto siedzi - ten jedzie. Komunikaty zaskakują mnie, przede wszystkim pod kątem formy. Reklamówka Domestosa, jaką podpatrzyłam jakiś czas temu na Facebooku nawołuje o dbanie o czystość mieszkania - tyle, że pod nową nazwą: działań prewencyjnych. Prewencja. Także, gdy rozmawiam ze znajomymi i pytają czym się zajmuję w ostatnich dniach odpowiadam, że głównie prewencją. Wiosenne porządki.

W tym trudnym czasie zadbajmy o wspólne dobro i o najsłabszych [zobacz] #zostańwdomu

Nigdy nie przypuszczałam, że zatęsknię za posiadaniem telewizora. Jednak w obecnej Sytuacji muszę przyznać, że tak, chciałabym oglądać. Czuję, że jakaś ważna część mnie omija. Wyobrażam sobie jak godzinami oglądam te same reklamy, analizuję wypowiedzi i rozwój strategii marketingowych. To jest coś, co na ten moment znam tylko z doniesień.

W zamian za to mam kontent, który scrolluję na swoim telefonie i laptopie. Dzienna, niekończąca się, wirtualna roleta. Nie zaprzestałam też aktywności na aplikacji Tinder, którą wykorzystywałam wcześniej w realizacji projektu Nie jestem już osobą, a którego nie mogłam zaprezentować, gdyż wernisaż wystawy zaplanowany był na czas, kiedy sytuacja stała się dynamiczna. [GALERIA SZARA] Obecnie pracuję nad sposobem prezentacji online. Z aplikacji zaczęłam korzystać jeszcze w trakcie pobytu na WNS i już wtedy odkryłam, że jest to niekończące się źródełko informacji. Na tę chwilę spotkania zamieniłam raczej na rozmowy telefoniczne.
Moja strategia raczej nie uległa zmianie. Nie tylko słucham relacji, ale również ujawniam swoje zamiary i dyskutuję o nich. Podczas ostatniej rozmowy Ł. zapytał mnie jaka konkretnie grupa zawodowa mnie interesuje. Odpowiedziałam bez wahania, że zasadniczo każda.
Być może to w tej chwili jedyne wiarygodne źródło informacji.

Zespół Tinder:

Izolacja nie musi oznaczać utraty kontaktu ze światem
Zauważyliśmy, że w ostatnim tygodniu użytkownicy z obszarów
najbardziej dotkniętych COVID-19 prowadzili dłuższe rozmowy
na czacie. Nic dziwnego, wszyscy mamy sobie dużo do powiedzenia
- zwłaszcza teraz, gdy każdemu z nas zależy na zdrowiu i zapobieganiu
rozprzestrzeniania się wirusa.


Mamy nadzieję, że w tych trudnych czasach nasza platforma nadal będzie 
służyć łączeniu ludzi, ale zaznaczamy, że nie jest dobra pora na spotykanie
się ze swoimi parami w realu. Na razie poprzestańcie na kontaktowaniu się
przez aplikację i bądźcie na bieżąco z najnowszymi zaleceniami Światowej
Organizacji Zdrowia.


Zaglądaj tu regularnie i bądź na bieżąco z najnowszymi informacjami.
Pamiętaj: dbając o własne zdrowie i bezpieczeństwo, dbasz także
o zdrowie i bezpieczeństwo ludzi wokół.


Komentarze

Popularne posty