Lizanie brzytwy
Galeria sztuki jest miejscem przypominającym sklep. Sklep, który cyklicznie zmienia wystrój, asortyment i dostawców. Każdorazowo można odnieść wrażenie, że to zupełnie inna forma działalności, dopóki nie zrozumie się mechanizmu budowania wystaw artystycznych. Jednak zarówno mechanizm jak i szczegółowo opracowana strategia wraz z wypunktowaną listą przewidywanych wydarzeń pozostają poza zasięgiem klienta. Kim jest klient? Klient w pewien sposób stanowi rodzaj wytycznej dla sposobu aranżacji ekspozycji; jest dwunożnym, wyprostowanym stworzeniem, które z reguły w kontekście planowania przestrzeni zostaje zredukowane do roli zawieszonego na jakiejś wysokości spojrzenia. O regule jak i podejmowanych próbach odstępstw od niej pisał Brian O’Doherty w zbiorze esejów pt. “Biały sześcian od wewnątrz. Ideologia przestrzeni galerii”¹. Pozycja ta, stosunkowo niedawno przetłumaczona na język polski (w 2015 roku) w przejrzysty i błyskotliwy sposób wprowadza czytelnika w tajemnicę układu white cube’a. Opisując regularną² przestrzeń wystawienniczą zwraca uwagę na jej kosmiczny i metafizyczny charakter oraz nie przystającą do niego fizyczność odbiorcy sztuki: Pozbawiona cienia, biała, czysta, sztuczna przestrzeń jest oddana technologii estetyki. (...) Sztuka istnieje tu w rodzaju wieczności pokazu i jakkolwiek wiele nie mówi się o “okresach” (późny modernizm), nie ma jednak czasu. Ta wieczność daje galerii status podobny do otchłani: aby się tam dostać, musisz być już martwy³. Szczególnie sugestywny jest opis, którym O'Doherty otwiera swoją opowieść:
Powracająca w filmach sci-fi scena pokazuje Ziemię oddalającą się od statku kosmicznego, stającą się zwolna horyzontem, piłką plażową, grapefruitem, piłką golfową i wreszcie gwiazdą. Wraz ze zmianami skali relacje zmieniają się od szczegółowych do ogólnych. Miejsce jednostki zajmuje rasa a my stajemy się odwrotnością rasy - dwunożnym śmiertelnikiem, lub ich plątaniną rozpościerającą się w dole niczym dywan. Z pewnej wysokości ludzie są ogólnie rzecz biorąc dobrzy. Dystans pionowy zachęca do takiej szczodrości. Poziomy zdaje się nie mieć tej samej kwalifikacji moralnej. Odległe postaci mogą się zbliżyć i zakładamy niebezpieczeństwo zderzenia. Życie jest poziomym następstwem rzeczy, pasem transmisyjnym przemieszczającym nas w stronę horyzontu. Ale historia - jak widok z oddalającego się statku kosmicznego - jest inna. W miarę jak zmienia się skala, warstwy czasu nakładają się i to poprzez nie wyznaczamy perspektywy jego odzyskiwania i korekty przeszłości. Nic więc dziwnego, że i sztuka podlega tym procesom. Jej historia (postrzegana poprzez czas) komplikuje się z powodu obrazu przed naszymi oczami.(…) W centrum “stałej”, którą nazywamy tradycją, znajduje się głęboki spór pomiędzy historią i okiem⁴.
Satelitarna perspektywa inauguruje rozważania O'Doherty'ego o ideologii przestrzeni galerii. Podróż z ponadziemskiej skali do oswojonych, ludzkich proporcji rozgrywa się na przestrzeni jednego akapitu i przywodzi na myśl długie ujęcie filmowe poprzedzające dokument, poświęcony historii ludzkości z perspektywy odległej, nieznanej cywilizacji. Obca sonda zlatuje na Ziemię i przypadkowo natrafia na obiekty bliżej nieokreślonej działalności ludzkiej. Odnajdując w nich kolejne, mikro wszechświaty, które dążą do odwzorowania pojedynczych obserwacji i rozdmuchania ich do możliwie jak największej skali. Skali problemu artystycznego, zapasowych kopii różnych proporcji Świata, usystematyzowanego chaosu informacji i historycznej gmatwaniny. O’Doherty stopniowo przybliża się, skraca dystans. Kolejne obserwacje prowadzi z poziomu ulicy, drogi, którą przemierza odbiorca sztuki, aby móc zajrzeć do środka, jak również wciela się w jego położenie w momencie, gdy już się tam znajdzie.
Klient odwiedzający Sklep, zwany galerią sztuki, znajduję się w miejscu przemiany. Wszystkie znane skale, proporcje i stopnie zróżnicowania znanych mu obiektów i obrazów, w tym miejscu stają się przerysowane, zmaksymalizowane, zminimalizowane, wyizolowane ze swojego naturalnego środowiska. Instytucja Sklepu ze swojej strony dokłada wszelkich starań, aby towar (materiał artystyczny) dostarczony przez dostawcę (artystę) stał się jednym z elementów przygotowanej wcześniej strategii sprzedaży (przekazu, idei, produktu). Sklep zdecydowanej większości klientów ma do zaoferowania przede wszystkim współuczestnictwo w misterium transgresji, jednak jak to ze sklepami bywa, poza tym oferuje również sprzedaż produktów sztuki. Biorąc to pod uwagę, można pokusić się o stwierdzenie, że przestrzeń galerii jest nie tyle miejscem prezentowania postaw i przemiany obiektów w koncepcje, co miejscem przemiany idei w ekskluzywny produkt. Właściciel i marka Sklepu prawie nigdy się nie zmieniają, gdyż to poprzez nie dokonuje się akt konsekracji przedmiotów. Każda taka zmiana może decydować o śmierci galerii.
Dokument “Cena wszystkiego”⁵ Nathaniela Kahn’a jest obrazem filmowym przedstawiającym najwyższe partie rynku sztuki i starającym się przybliżyć jego egzotykę. Dokument składa się na serię wywiadów z znaczącymi kolekcjonerami, kuratorami i artystami, którzy odpowiadają na pytania o relacje sztuki i pieniądza, jej dostępności, stosunku do sprzedaży/kupna dzieł, ich cenach i tym, co je warunkuje. Paul Schimmel, kurator, opowiadając o elitarności struktury świata wielkiej sztuki, powiedział: Oczywiście jest to bańka, ale bańki tworzą piękne rzeczy. Sklep posiada możliwości wykreowania utopijnej przestrzeni. Pytanie na ile utopia uzależniona od regulacji aktywów i finansjerów może się realizować. Wzajemnie przeplatające się dynamiczne sceny z domów aukcyjnych i targów sztuki kontrastują ze spokojnymi ujęciami z oddalonej od zgiełku pracowni Larrego Poons’a. Poons w tej narracji przedstawiony jest jako romantyczna postać, która oparła się pokusie robienia wielkich pieniędzy na sztuce. Sam mówi o sobie, że przestraszył się wizji malowania jak Poons do końca życia, wolał być jak Beethoven. Pierwszy obraz jest zupełnie inny niż ostatni. Charakterystyczne prace, które uzyskały zawrotne (na swój czas) ceny w latach 60. migrowały z kolekcji do kolekcji, jednak Poons w tym nie uczestniczył; nie wprowadzał kolejnych dzieł w obieg. Zapytany o to, jaki jest związek między sztuką, a pieniędzmi, odpowiedział: Sztuka i pieniądze nie mają żadnego rzeczywistego związku. Stefan Edlis, jeden z największych kolekcjonerów sztuki współczesnej, mówiąc o sytuacji Poons’a, stwierdził jakoby ten ześlizgnął się. Świat sztuki jest kapryśny. Mieszkanie Edlisa jest przestrzenią wypełnioną sztuką, ogromne przeszklenia ukazują panoramę Nowego Jorku. Widzimy ją w odbiciu pracy Jeffa Koonsa pt. “Rabbit”. Obok stoi Gael Neeson, żona Edlisa, i opowiada o potrzebie zakupu rzeźby w konkretnym momencie: Cena nie grała roli. “Rabbit” stanowi rekord ceny za pracę żywego autora. Przestrzeń wypełniona artefaktami sztuki sprawia, że przestają być widoczne, znoszą się wzajemnie, tracą zdolności przemiany i stają się elementem wystroju, o czym zresztą Edlis mówi bez poczucia skrępowania. Próbuję wyobrazić sobie jak urządzona jest ich łazienka. Najbardziej w tym kontekście satysfakcjonowała by mnie mini-kolekcja malarstwa flamandzkiego zestawiona z niewielkimi telewizorkami, takimi np. jak w instalacjach Wolfa Vostell'a⁶. W dokumencie pojawia się też archiwalne nagranie ze słynnej Aukcji Sculla, która była kluczowym momentem dla budowania takiego rynku sztuki jaki znamy obecnie. Posiadanie jest zaangażowaniem. Zakup jest zaangażowaniem, powiedział Robert Scull na konferencji prasowej zorganizowanej dla tego wydarzenia. Ta wypowiedź wydaje się być kluczowa.
Potrzebujemy fizycznych odpowiedników/artefaktów dla naszych idei i tak cała historia sztuki sprowadzona jest do posiadania. Trudno z tym polemizować. W "Cenie wszystkiego" narracja zbudowana jest na kontrastujących ze sobą racjach światów przedstawionych, szczególnie pociągające jest zestawienie postaw Koons'a i Poon'sa. Nathaniel Kahn stosuje bardzo sugestywne porównanie Koons'a z ekranową postacią Jordana Belforta z filmu "Wilk z Wall Street". Niemal automatycznie, jako odbiorcy, sympatyzujemy z takimi postawami, w kontekście sztuki, które stają w kontrze wobec odgórnych regulacji, jednak równocześnie fascynujące są te, które wykorzystują je w celu budowania zupełnie nowej jakości. Romantyczna kreacja Poons'a uderza w dobrze znany archetyp kreacji wyzwolonej, auto-konsekrującej się siły spod spodu. Koons natomiast przedstawiony jest jako wirtuoz, biegły w przemieszczaniu form, nadawaniu im znaczeń i wartości (ceny), prawdziwy marketer koncepcji artystycznej. Ich zestawienie przywodzi mi luźno na myśl konflikt rap środowisk, gdzie sprzedanie się i/lub nie sprzedanie nabiera funkcji symbolicznej, budującej tożsamość artysty.
⁶Wolf Vostell, Elektronischer De-coll/age Happening Room, Environment mit TV Neue Nationalgalerie, Berlin 1968, https://www.youtube.com/watch?v=hxSLs7QEcZI&ab_channel=HRKarlsson
Komentarze
Prześlij komentarz